sobota, 2 maja 2015

Rozdział czterdziesty: (Nie)grzeczny kotek


              Promienie słońca wpadały do pokoju przez okno, padając na twarz keczupowowłosej dziewczyny, wtulonej w pierś białowłosego. Zbłąkana ptaszyna usiadła na parapecie i zaćwierkała parę razy radośnie. Mimo zbliżającej się zimy zwierzę zostało w mieście i cieszyło oko swoją delikatnością i prostotą życia.
Naff otworzyła oczy, ziewając przeciągle, po czym zorientowała się, że wciąż leży na klatce piersiowej chłopaka. Nie odrzucił jej, a co najlepsze – został przy niej na noc. Na twarzy dziewczyny od razu wystąpiły rumieńce, a oczy zaiskrzyły się radośnie. Może wreszcie coś zadziałało i Astley zaczynał ją lubić?
Pomidorek niechętnie oderwał głowę od towarzysza i rozglądnął się po pokoju, przywołując nieco rozczochrane włosy do względnego ładu. Jej wzrok zatrzymał się na białowłosym, ale wyjątkowo z powodu innego niż jego urok osobisty i ogromne pokłady seksapilu. A mianowicie – z włosów chłopaka wystawała para czarnych kocich uszu. Z początku uznała to za słodki gest z jego strony, ale uświadomiła sobie, że życie to nie bajka, a Astley nigdy nie ubrałby dla niej czegoś takiego. Zaczęła więc zastanawiać się, czy nie pobiec do kuchennej półki, gdzie trzymała poradnik medyczny, ale czy znalazłaby w nim podobny przypadek? Nigdy nie słyszała o tym, żeby jakiś człowiek zacząć kocieć. O ile oczywiście istniało takie słowo, ale o tym dziewczyna również nie miała zielonego pojęcia.
Wycofywała się już, aby sięgnąć po nożyczki i odciąć kocie uczy białowłosego, ale zatrzymała się, wpatrując w obraz śpiącego chłopaka. Ręce miał ułożone pod głową, a jego usta wykrzywiał wyjątkowo delikatny uśmieszek. Koci dodatek w jego wyglądzie sprawiał tylko, że wyglądał bardziej uroczo niż zwykle, przez co Naff nie miała serca, aby się go pozbyć. Wyciągnęła dłoń w stronę Astleya i musnęła jego kocie uszy najdelikatniej jak tylko mogła, jednak one drgnęły nagle, uśmiech znikł z twarzy białowłosego, a jedno z fiołkowych oczu otworzyło się. Keczupowowłosa odsunęła rękę, patrząc niepewnie na towarzysza, który jednak tylko obrócił się do niej plecami i spróbował kontynuować sen.
Dziewczyna ściągnęła brwi, zastanawiając się nad tym, czy chłopak po prostu nie wie o tym, że z włosów wyrastają mu kocie uszy. Zapewne tak, bo jak miałby się o tym dowiedzieć? Na szafce obok łóżka nie miała ułożonego lustra, nie chcąc widzieć codziennie swojej osoby po przebudzeniu. Chociaż gdyby Astley miałby się tu zadomowić, na pewno by to zmieniła – w końcu dzięki temu mogłaby patrzeć na niego bez żadnych konsekwencji w postaci reprymendy lub złośliwej uwagi.
- Astley? – Zaczęła niepewnie Naff, uzyskując w odpowiedzi niezadowolone pomrukiwanie towarzysza. – Bo z twojej głowy… - Spróbowała sklecić swoje myśli w konkretne zdanie, jednak zarumieniła się i zamilkła, aż w końcu uznała, że jeśli nie powie białowłosemu o małej zmianie, jaka zaszła w jego wyglądzie, będzie mogła nacieszyć się nic na długi czas. – Nic. – Stwierdziła w końcu, uśmiechając się szeroko i przybliżając się do kocich uszu i dotykając ich po raz kolejny delikatnie. Przymknęła oczy z zadowoleniem, czując ich miękkość i bijące od nich ciepło, jednak otworzyła je, kiedy poczuła, że ktoś chwycił jej rękę w mocnym uchwycie. Zastygła w bezruchu, przyłapana na gorącym uczynku przez białowłosego, który zlustrował ją wzrokiem przepełnionym zirytowaniem i powoli, lecz stanowczo odsunął jej dłoń. – Chciałeś chyba jeszcze troszkę pospać? – spytała, śmiejąc się niemrawo i próbując ratować z sytuacji.
- Jak mam spać, kiedy ktoś maca moją głowę? – prychnął Astley, siadając na łóżku i przeciągając się leniwie niczym kot – co zresztą pasowało do niego, zwłaszcza, kiedy z jego włosów wyrastały uszy kota.
- Ale… - Próbowała bronić się dziewczyna, jednak potrząsnęła głową i sięgnęła dłonią do szuflady przy łóżku, wyciągając lusterko i podkładając je białowłosemu pod nos. Ten niewzruszony dotknął delikatnie swoich kocich uszu, po czym wzruszył ramionami, niewzruszony całą tą sytuacją.
Co prawda wiedział o tym, jaka zmiana zaszła w jego wyglądzie, ale miał nikłą nadzieję, że Naff tego nie zauważy. Więc jego przypuszczenia były do tej pory błędne i każdy – nawet taki słaby Pomidorek jak ona – mógł je zauważyć. Dlatego też musiał być czujny.
- Wyglądasz uroczo. – Oznajmiła prosto z mostu keczupowowłosa, uśmiechając się szeroko.
- Macałaś moje uszy – mruknął z niezadowoleniem Astley, mierząc ją wzrokiem, który równie dobrze mógłby zabić.
- Wiedziałeś? – spytała zaskoczona Naff, unosząc brwi. Przypuszczała wersję sytuacji, gdzie chłopak o wszystkim wiedział, ale uznała, że skoro do tej pory nie zganił ją za to, nie wiedział o uszach. Najwyraźniej było inaczej.
- Jak mogłem nie wiedzieć, że z głowy wyrastają mi kocie uszy? – prychnął chłopak, przewracając oczami ze zirytowaniem.
- Sprawiałeś wrażenie, jakbyś nic sobie z tego nie robił. – Wyjaśniła jego towarzyszka, miętosząc nerwowo koniec bluzki i spuszczając wzrok.
Astley prychnął ponownie i obrócił się do niej plecami, przymykając oczy i próbując wrócić do przyjemnego snu, którego ostatnimi czasy tak rzadko zaznawał. Nie chodziło tutaj nawet o brak czasu na sen, ale o inne aspekty umożliwiające to, aby był on spokojny. Cóż, życie chłopaka nie było usłane różami i nigdy już miało nie być, więc wiedział, z czym musiał się pożegnać, wybierając ścieżkę, jaką podążał obecnie.
- A ogon też masz? – spytała po dłuższej chwili keczupowowłosa, nie podnosząc wzroku.
Chłopak warknął cicho i nie wytrzymując już ciągłego ględzenia towarzyszki pod nosem, zepchnął ją z łóżka, a następnie po raz kolejny spróbował zasnąć, jednak im dłużej o tym myślał, tym mniejsze były jego nadzieje na wykonanie tego celu.
- Zostaw mnie w spokoju, kobieto – prychnął zezłoszczony Astley.
Podczas gdy Naff zaczęła cicho płakać, rozczarowana zachowaniem chłopaka, który w międzyczasie wstał, czując tylko narastające zirytowanie i otworzył okno, chcąc zaczerpnąć świeżego powietrza, które – jak sądził – mogłoby mu pomóc w zniesieniu ciągłych humorów dziewczyny. Ta odwróciła gwałtownie głowę w stronę okna, przerażona tym, że białowłosy znów chciał jej uciec. Chciała już zacząć prosić go o to, aby został, jednak ten westchnął cicho i zaraz po chwyceniu w dłoń kubka starej kawy z biurka wcisnął ją w ręce Pomidorka, a sam udał się do kuchni, aby zrobić sobie świeżą. Myślał już, że pozbył się płaczu keczupowowłosej, jednak usłyszał go po raz kolejny – tym razem były to jednak łzy wzruszenia, z jasnego powodu – Astley nie uciekł. Przystanął w drzwiach i po dłuższym zastanowieniu, przeklinając w myślach dobre maniery, podał Naff dłoń i pomógł jej wstać. Ona jednak wykorzystała sytuację i odstawiając w porę kawę na szafkę – zemdlała w ramionach chłopaka. Białowłosy wyczuł jednak fałsz w jej zachowaniu i upuścił ją na ziemię, prychając cicho i wskoczył na łóżko niczym prawdziwy kot, zatapiając głowę w poduszce.
Dziewczyna zacisnęła zęby, starając się nie wybuchnąć płaczem i odgarniając kosmyki włosów z twarzy, zerknęła niepewnie na towarzysza.
- Jesteś kotem? – zapytała cicho.
- Tak – mruknął niechętnie Astley, podnosząc głowę, a kiedy Naff miała już westchnąć z rozczarowaniem i myśleć o tym, jak to mógłby jej zdzierać firanki lub coś znacznie gorszego, chłopak dodał po dłuższej chwili, kończąc swoją myśl: - Aczkolwiek nie.
Keczupowowłosa zamrugała parę oczami i spojrzała na niego nierozumnie.
- Co? – Wydukała z trudem.
- Tak, aczkolwiek nie. – Wzruszył ramionami w odpowiedzi jej towarzysz.
- Co? – spytała po raz drugi, nie mogąc zrozumieć, co miał na myśli. Białowłosy pokręcił głową i zatopił ponownie twarz w poduszce, mrucząc coś pod nosem. – Jak możesz być kotem, a jednocześnie nim nie być?! – Oburzyła się Naff. Kiedy jednak odpowiedziały jej dalsze pomrukiwania, wkurzyła się nie na żarty. – Astley! – krzyknęła, mrużąc oczy.
Jej towarzysz uniósł głowę i zaczął pstrykać palcami, co chwila gasząc lub zapalając zapachowe świeczki w pokoju. Po chwili dało się wyczuć delikatny zapach dymu, rozsiewający swoją woń.
- Wytłumaczysz mi to? – Poprosiła, wskazując palcem na kocie uszy wyrastającego z włosów chłopaka, które co chwila radośnie drgały, jakby były z czegoś szczęśliwe.
- Nie twoja sprawa – burknął Astley, nie podnosząc nawet na nią wzroku.
Keczupowowłosa nadęła policzki i zaczerwieniła się delikatnie, po czym wybuchła głośnym, przepełnionym smutkiem płaczem, który rozlegał się po całym pokoju. A jako że koty słyszały lepiej niż ludzie, docierały do chłopaka ze zdwojoną siłą. Schował więc głowę w poduszce i zacisnął powieki, z bólu, jaki sprawiał mu hałas.
- Zamknij się! – warknął złowrogo, jednak Naff doskonale wiedziała o tym, jaki efekt przyniósł jej szloch, więc rozpłakała się jeszcze bardziej. Kiedy chłopak rozważał już poważnie ponowną ucieczkę od niej, ta ucichła na chwilę i zaczęła ocierać łzy dłońmi zaciśniętymi w pięści. Zaśmiał się cicho pod nosem, w jakiś sposób szczęśliwy z powodu ciszy, jaka nareszcie nastała.
- Zamknę się, jak mi powiesz, o co chodzi z kocimi uszkami. – Oznajmiła Naff, wybuchając na powrót płaczem, dumna ze swojego diabelskiego – i jakże skutecznego – planu.
Astley skrzywił się z bólu i rozważył wszystkie argumenty za i przeciw. Z jednej strony nie chciał zdradzać dziewczynie jednego ze swoich sekretów, ale z drugiej – skoro ta już zobaczyła jego kocie uszy, teraz mogło być tylko gorzej, jeśli jej tego nie wyjaśni. Westchnął więc cicho i zatykając uszy, warknął po dłuższej chwili:
- Dobra!
Jego towarzyszka ucichła i zaśmiawszy się cicho, wskoczyła na łóżko obok niego. Wyciągnęła już dłoń, aby pogłaskać go po włosach i pochwalić tekstem w stylu „dobry kotek”, jednak białowłosy odsunął jej dłoń i przymknął oczy, próbując zasnąć po raz kolejny, przeczuwając jednak, że mu się to nie uda.
- Więc? – spytała uśmiechnięta Naff, machając radośnie nogami.
Chłopak usiadł po turecku naprzeciwko niej i wyciągnął karty z kieszeni spodni, tasując je, zaś jego kocie uszy co chwila drgały.
- Znasz takie powiedzenie: jesteś tym, co jesz? – Zaczął po paru minutach.
Keczupowowłosa zamilkła, wpatrując się w niego dłuższą chwilę, po czym odskoczyła do tyłu przerażona, o mało nie spadając z łóżka.
- Jesz koty?! – spytała oburzona, wybałuszając oczy.
Astley zachichotał cicho pod nosem, nie przerywając swojego zajęcia.
- Nie uznałbym tego za jedzenie kotów, ale… - Zamilkł na chwilę, zamyślając się. – Coś w tym rodzaju. – Jego usta wykrzywił nikły uśmiech.
- Nigdy mi nic nie mówisz – burknęła rozczarowana Naff, wpatrując się wyczekująco w swojego rozmówcę.
- Bo nie mam powodu – mruknął białowłosy, przewracając oczami.
- Masz! – Oburzyła się dziewczyna.
- Niby jaki? – prychnął.
- Jestem twoim Pomidorkiem!
- Pomidory się je. – Zaśmiał się As, składając karty w jedną talię.
- Zgodnie ze stwierdzeniem „jesteś tym co jesz”, zostałbyś wtedy pomidorkiem! – wykrzyknęła keczupowowłosa.
- Najseksowniejszym i najsłodszym pomidorkiem świata. – Uśmiechnął się krzywo chłopak, chowając karty z powrotem i wlepiając wzrok w ścianę.
- Sugerujesz, że ja nie jestem ani słodka, ani seksowna? – Jego towarzyszka pociągnęła cicho nosem, zaś z jej niebieskich oczu zaczęły już powoli ściekać łzy.
- Chyba tak – mruknął Astley i zanim Naff zdążyła wybuchnąć płaczem po raz setny, zatkał jej buzię i zmrużył oczy. – Jeszcze raz zapłaczesz, a wypcham ci tą buźkę pomidorami – warknął złowrogo.
Dziewczyna zamilkła, nieruchomiejąc. Brzmiał dość poważnie i zaczęła bać się, że mówił prawdę. Dlatego na wszelki wypadek powstrzymała się od szlochu i odsunęła jego dłoń, wlepiając wzrok w kołdrę. Białowłosy powrócił na swoje miejsce, jak najdalej od towarzyszki i pogładził parę razy swoje uszy bez konkretnego celu, podczas gdy ta zastanawiała się, dlaczego jest dla niej taki niemiły. Dała mu wszystko, co tylko mogła, kochała go i karmiła, więc czemu ją odrzucał?
Przez dłuższą chwilę w pokoju panowała cisza, przerywana śpiewem ptaków zza okna i krzykami sąsiadów z dołu, kłócących się o trzepanie dywanu.
- Co dziś na obiad? – spytał po chwili Astley.
- Kotlety – mruknęła niechętnie Naff, skubiąc jeszcze raz materiał bluzki.
Niespodziewanie firanka zaczęła płonąć, a unoszący się dym ulatywał przez okno na świeże powietrze. Keczupowowłosa ugasiła pożar wodą znalezioną na biurku i spojrzała karcąco na chłopaka, jednak jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Jasnym było, że to on był sprawcą tego wydarzenia.
- Za co to?! – Oburzyła się Naff, przybierając najgroźniejszy wyraz twarzy, jaki miała w zanadrzu.
- Za kotlety – prychnął Astley, podkreślając wyraźnie słowo „kot” w wyrazie.
- Przecież nie lubisz kotów. – Zauważyła Naff.
- Ale aktualnie jestem po części jednym z nich. – Białowłosy uśmiechnął się wrednie w jej stronę i założył ręce na odsłoniętej piersi, z której zresztą zdążyła już zniknąć rana zadana przez Lucyfera w walce. Zastanawiał się, kiedy te durne, kocie uszy wreszcie znikną. Nigdy chyba nie utrzymywały się tak długo, jak dziś. Akurat wtedy, kiedy najmniej ich potrzebował.
- Pójdziemy dzisiaj na basen? – Zmieniła temat dziewczyna, rumieniąc się nieznacznie i spuszczając wzrok.
- Nie – odparł stanowczo jej towarzysz.
- Ale…. – Zaczęła rozczarowana keczupowowłosa, podnosząc głowę i patrząc na niego z łzami w oczach.
- Będą mieli dziś zamknięte – mruknął niezadowolony As, trwając niewzruszony błaganiami Pomidorka.
- Nie będą! – Zaprzeczyła gwałtownie dziewczyna. – Zobaczysz! – Zapewniła go, jednak odpowiedziało jej tylko ciche prychnięcie. – Proszęęę! – Poprosiła głosem dziecka.
Astley zamyślił się nad jej prośbą. W sumie podczas tego spaceru mógłby od dziewczyny uciec, znikając gdzieś niezauważony. Dawało mu więc to jedynie chwilę użerania się z irytującą Naff. Uśmiechnął się szatańsko pod nosem, dumny ze swojego planu i zaczynając obmyślać już jego najmniejsze szczegóły, kiedy to w międzyczasie jego kocie uszy nagle ułożyły się na jego włosach bezwładnie i zniknęły, zaś gospodyni mieszkania patrzyła na to z nieukrywanym rozczarowaniem.
- Dobrze – westchnął w końcu białowłosy, wstając. – Ale wrócimy przed pierwszą. – Dodał po chwili.
- Tak! – Zapiszczała z radości dziewczyna. – Zgodziłeś się! – Zaczęła skakać na łóżku, aż w końcu po paru minutach uspokoiła się i wypchnęła chłopaka za drzwi. – Zostań. – Rozkazała mu. – Tylko się przebiorę. – Zachichotała.
Astley przewrócił oczami i poszedł do kuchni, by napić się jeszcze mleka z kartonu. Że też biedna Naff nie wiedziała, że z powodu nadchodzącej powoli zimy basen zamknięto na cztery spusty. Jedynym pozytywnym aspektem była możliwość ucieczki.
Jednak jedna rzecz nie dawała chłopakowi spokoju – dlaczego kocie uszy utrzymywały się tak długo w towarzystwie keczupowowłosej? Zawsze pojawiały się, kiedy był szczęśliwy, zrelaksowany lub gdy sytuacja tego wymagała. Nigdy w towarzystwie kogoś irytującego i wkurzającego.
Od tamtego dnia zaczął poważnie zastanawiać się nad tym, kim była dla niego Naff. I czy nie lepiej byłoby usunąć ją ze swojego życia raz na zawsze.


Tak ogólnie to będę się streszczać. Wydaje mi się, że rozdział jest zepsuty, a ja nie potrafię go naprawić. Dlatego, że pisany był po takiej przerwie w Łowcy. Ale... jest! Naffstley! Yay! Chociaż i tak wydaje mi się, że następna jego odsłona będzie lepsza. Huhu. <3 Co do tytułu - wciąż nie jestem przekonana. Ale akurat tego nie umiem i nigdy nie umiałam - dawać nazwę swojej twórczości.I uprzedzę - tak, Naffie, już to kiedyś czytałaś. Spoiler Night tak bardzo, kiedy wysyłałaś mi fragmenty Sorci! <3 A blogspot mnie nie lubi, znowu świruje przy czcionce. ;_____;


3 komentarze:

  1. Rezerwuję sobie miejsce, a co tam :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha, padłam już wczoraj, gdy lekko przejrzałam tekst. Astley robiony na Tomoe?! Glebłam! Po prostu glebłam! Nie ma to jak zrozumieć, że nie tylko mnie anime ryją mózg :3
      Lubię czytać o Naffstley'u, bo Naff jest tu tak ciepłą kluchą, że mam ochotę ją ciągle przytulać :D
      Tak, w tym momencie zerknęłam do komentarza Marlu, która zryła mi czachę ponownie napisaną piosenką Rubika. God, dlaczego ja się zadaję z Wami dwiema? Niedługo naprawdę trafię do psychiatryka.

      Okay, dobra, czytam teraz całość. Jara mnie Astley ala Tomoe, ale nie płonę ogniem miłości, ten jest zarezerwowany wyłącznie dla Naff :3
      Jak fajnie się przy tym słucha "All About That Bass" w wykonaniu Home Free. Niech żyje country acapella! Ekhem, już się ogarniam.

      Aww, Astley został na noc :3 Logan też został i wszyscy wiedzą, jak to się dla Rose skończyło <3 Ech, mniejsza.
      Tylko astleyowe uszka są czarne, a nie białe jak Tomoe. Ale i tak są fajne.
      Nożyczkami uszy obcinać? Od kiedy? Sekatorem, Naff, sekatorem!
      Pomysł z lustrem nie jest wcale taki zły. Tylko Astley musiał by się zadomowić. Naff, podejmujesz się tego challenge'a? Huehuehue :3
      "- A ogon też masz?" - i w tym momencie widzę w głowie Hiyori dźwigającą dres Yato, by coś sprawdzić. God, Noragami mnie zepsuło.
      I Naff znowu płacze. Normalka. I znowu mdleje. Halo, Naff, jesteś Jeźdźcem, zachowuj się jak przystało na wojownika, a nie mdlejesz w ramionach białowłosego. Wiem, kochasz go, ale, do cholery, nie jesteś ciepłą kluchą, jesteś morderczynią! Przynajmniej tym razem Astley się nie nabrał. Koniec mdlenia!
      "Tak, aczkolwiek nie" powinno wylądować w Cytatach ;)
      "- Najseksowniejszym i najsłodszym pomidorkiem świata. – Uśmiechnął się krzywo chłopak, chowając karty z powrotem i wlepiając wzrok w ścianę.
      - Sugerujesz, że ja nie jestem ani słodka, ani seksowna?" - przypomina mi to rozgrywki słowne Rogan :3
      Ale są też kryte baseny otwarte cały rok! Bazinga!

      Ach. Naffstleyowe rozdziały mają w sobie takie ciepełko, które bardzo lubię :3

      Czekam na nn ^^

      Usuń
  2. Nigdy nie słyszała o tym, żeby jakiś człowiek zacząć kocieć - Kocieć? Dobrze, że nie kocić >D! MWAHHA! Ale to dopiero podczas wiosny! OHOHOHO! *Jak to Krawiec powiedział przed chwilą widząc mnie wchodzącą i zaspaną do kuchni, kiedy wpatrywałam się w makaron ze szpinakiem i powiedziałam, że to ryż: wyglądasz, jakbyś brała jakieś LSD, przestań ćpać. TAK. Muszę przestań ćpać tą cebulę moczoną z Maca, którą dodaje się do cheesów i bic maców. Ostry towar. Ehm. Mniejsza*
    "- A ogon też masz? – spytała po dłuższej chwili keczupowowłosa, nie podnosząc wzroku." - Huehuehue, Naff, ogon szukasz? >D Really? REALLY?
    " Astley nie uciekł" - Astley nie uciekł. Astley nie uciekł! ASTLEY NIE UCIEKŁ! *zacięta płyta huehueuh*. Czo z tego jak to tylko dlatego, żeby sobie pospać?! XD Choć... może przy Naff czuje się bezpiecznie! Huehuehue >D
    "- Tak, aczkolwiek nie" - i od razu przypomina mi się zlota myśl Krawca spisana do zeszytu złotych myśli: "możliwe, ale wątpliwe" wypowiedziana głosem ułożonego kamerdynera >D
    "- Jesz koty?!" - huehuehue, to mi przypomina zaś Przemka, menadżera, który ostatnio powiedział w Macu, że słucham black metalu i gustuję w kotach jak on, więc pewnego dnia zrobiłam mu kanapkę z kotem, ale nieogolonym, więc się nie postarałam. WTF. Mac taki ryjący czachę.
    "- Jestem twoim Pomidorkiem!
    - Pomidory się je. – Zaśmiał się As, składając karty w jedną talię.
    - Zgodnie ze stwierdzeniem „jesteś tym co jesz”, zostałbyś wtedy pomidorkiem" - :OOOOO I wtedy byłaby wielka rodzina pomidorków! Chociaż nie. Jakby Astley zjadł Naff to by Naff nie było. Chociaż... Naff nawet znajdzie Astleya z odgryzioną głową i to na końcu świata. Huehuehuehue. A wtedy będzie tomato family! >D
    "- Co dziś na obiad?" - stały tekst Astleya huehue. Od razu przypomina mi duet nighta <3 zawsze Astley zaczynał z: "Co dziś na obiad, pomidorku?" >D
    KOTlety. KOTlety?! SERIO?! XD GOOOOOOD!
    Basen? W zimie? Tu ewidentnie coś nie gra! Naff już musiała przyćpać domestosa! Bo przecież... to w 41 rozdziale będzie "wolność dla..." no, właśnie, huehueuheuhe >D. Wyczuwam intrygę! Ale tak sobie myślę... eeeej, Astley czuł się odprężony? Może to dlatego, że w końcu mógł się wyspać! >D Z drugiej strony... NIECH MÓWIĄ ŻEEEE TO NIE JEST MIIIIŁOOOŚĆ! ŻE TAK SIĘ TYLKOOO ZDAJEEE NAAAAAM! *wyje* Albo nieee... Choooooć nie masz oczuuuu bardziej błękitnyyyych, niż tamtaa miaaałaaa, tamta co kiedyyyś dla żartów nieboooo w strzępy porwałaaa! Choooooć nie masz oczuuu chmurnych jak burza pod koniec lata ty każdym lateeem i każdą buuurząąąą! MOJEGO ŚWIATAAAAAA! *drze ryja o północy* PYTAM SIĘ GWIAZDY....! *jeb, dostała czymś w łeb od Arusia, smuteg*. Ale hej, ta piosenka w końcu pasuje do Naffstleya!
    Hej, rzeczywiście to czytałam, ale odnoszę wrażenie, że nie całość :o. Chociaż... ja mam taką pamięć, jakbym jej w ogóle nie miała... hueheheu XD. Nie, czekaj, miałam się jarać, że Astley się zastanawia kim dla niego jest Naff! <333 No, to się jaram! *jara się jak pochodnia ogniem miłości*. Iiii... OGIEŃ WCIĄŻ PŁOOOONIEEEE, CHOĆ SERCE ZGAAAASŁOOO, WIDZĘ, ŻE ZNIIIIKASZ, MÓJ UMYSŁ ZASNĄĄĄŁ! *drze japę*. Ehm. OK. Zamykam się! Robię niepotrzebny SPAM hueheuhe. Nie mogę się doczekać 41 rozdziałuuuuuuuuu ;___________; bo... bo Naffstley. A.... a ja w ogole nie czytałam 41-szego i praktycznie nie mam z niego spoilerów! Tylko ten o jed... no, huehueuhe. Jaram się *ciekawe ile razy użyłam określenia "jaram się" w tym komentarzu ;_____;*. Już nie spamuję. Idę! >D

    OdpowiedzUsuń

"- Ile to psychopatów można dziś spotkać na ulicach."

Każdy komentarz mnie motywuje, więc za każdy z osobna dziękuję! ^_____^