Cóż, rozdziału nie było bodajże od dwóch tygli, aż w końcu - bang! Naffstley, który będzie królował przez trzy rozdziały, yahoo. Ogólnie to tak, jak ten rozdział jest jeszcze całkiem znośny, tak czterdziesty będzie istną męczarnią pod względem stylu. Cóż, ale to wkrótce.
A czcionka nie lubi mnie tak bardzo, że nie chce mi pomniejszyć notki. Kij z tym, już nie zmieniam.
W przydrożnym sklepiku gdzieś na przedmieściach panował spokój i cisza. Dzisiejszego wieczoru nie było tu dużo ludzi, zapewne z obawy przed rewolucją, gdyż – jak powszechnie wiadomo – zło najbardziej lubi mrok i noc.
Białowłosy
chłopak stał właśnie przed działem z nabiałem, lustrując wzrokiem półki z
mlekiem. Ręce miał schowane w kieszeniach czarnej bluzy z kapturem, zaś nogi w
nieco przemoczonych tenisówkach uderzały nerwowo o posadzkę.
Był
to bowiem jeden z najtrudniejszych wyborów w jego życiu.
Zakup
mleka nie był tak łatwy, jak mogłoby się wydawać. Należało bowiem zwracać uwagę
na producenta, który powinien być już uprzednio sprawdzony, a także na zawartość
tłuszczu. Wszystkie kartony wyglądały kusząco, jednak tylko jeden z nich mógł
zostać wybrany.
Ostatecznie
– po długich przemyśleniach – białowłosy wybrał mleko o zawartości tłuszczu
równej 3,2 %, pozwalając sobie zaszaleć, po czym ruszył leniwym krokiem w
stronę kas. Przy okazji minął stoisko z warzywami i owocami, przy którym
mimowolnie się zatrzymał i odruchowo spojrzał na pomidory, których czerwień
wydawała się nagle razić w oczy. Kojarzyły mu się z czymś. Albo raczej z kimś.
Westchnął
cicho pod nosem, próbując wymazać wspomnienia o Pomidorku z pamięci. Nigdy już
jej nie spotka, nigdy już jej nie zobaczy, uwolnił się od niej raz na zawsze.
Miał zresztą ciekawsze rzeczy do zrobienia niż uporanie się z kimś takim.
W
tym samym czasie przy półkach wypełnionych słodyczami stała Naff, wpychając do
koszyka paczkę żelków, ciastka i czekoladę dla Królika. Ponadto tkwiły tam już
dwa pudełka lodów, których zapas trzeba było uzupełnić po wczorajszym
wieczorze. Odwróciła niechętnie wzrok od słodkości, jednak za chwilę jej twarzy
wykrzywił szeroki uśmiech radości na widok znajomej osoby. Serce zaczęło jej
mocniej bić, a nogi ugięły się pod nią nieznacznie. Czy to już było zakochanie?
Bez wątpienia.
Odłożyła
więc swoje zakupy i najciszej jak tylko mogła, zaczęła skradać się w stronę
Astleya, by po chwili rozpędzić się i skoczyć w jego stronę niczym drapieżny
tygrys, akurat w chwili, kiedy chłopak schylał się po ogórka z dolnej półki.
W
rezultacie keczupowo włosa wylądowała z łoskotem na sklepowej podłodze, jęcząc
z bólu. Walcząc z łzami, próbowała się podnieść, jednak nie potrafiła – nie
było to jednak wynikiem obrażeń przy upadku, gdyż takowych nie odniosła.
Powstrzymywała ją przed tym świadomość, że tuż obok jest Astley.
Chłopak
westchnął ciężko pod nosem, przeklinając w duchu tą dziwną siłę, która zawsze
pchała właśnie tą osobę w jego stronę. Odłożył na bok mleko i ogórka, które
równie dobrze mogłyby być zestawem na idealną maseczkę i patrzył przez chwilę
na Naff i jej nieudolne próby powstania. Kiedy w pełni uświadomił sobie już, że
dziewczyna nie wstanie sama, uklęknął przy niej i podał rękę, pomagając jej
powstać. Naff zachwiała się, czując, jak kręci jej się w głowie, a poczuwszy
unoszący się w powietrzu zapach wanilii zemdlała, lądując w ramionach Astleya.
Chłopak
zmierzył ją wzrokiem i zmrużył oczy, czując narastające zirytowanie. Bo niby co
miał teraz zrobić z nieprzytomną dziewczyną, spoczywającą w jego ramionach?
Rozglądnął się po sklepie, jednak nigdzie nie znalazł ekspedientki, ani nawet
żadnej żywej duszy. Co prawda wielka zamrażarka z lodami wydawała się być
idealnym schowkiem dla Pomidorków, ale wypadało pomyśleć o minie kupujących.
Białowłosy
westchnął cicho, układając delikatnie Naff na posadzce i kierując się w stronę
kas, aby zapłacić za zakupy – swoje i dziewczyny. Kiedy ekspedientka spojrzała
na niego pytająco, gdy nie wziął torby z zakupami, Astley uśmiechnął się
łobuzersko i rzucił:
-
Tylko wyjmę koleżankę z zamrażarki.
Sprzedawczyni
znieruchomiała, wpatrując się w niego tępo, a widząc jak odchodzi, wychyliła
się zza lady i zmierzyła wzrokiem sytuację. Miała już chwytać za telefon i
pytać o numer do psychiatryka, jednak zobaczyła, że jej klient pochylił się nad
dziewczyną i wziął ją na barana. Odetchnęła z ulgą i zniknęła z powrotem w
magazynie.
Naff
objęła Astleya rękoma, uśmiechając się delikatnie pod nosem i wtuliła głowę w
jego włosy. Chłopak z kolei chwycił w dłonie reklamówkę z zakupami i ruszył
powoli w stronę mieszkania Pomidorka, zastanawiając się nad tym, dlaczego pech
jej pokroju musiał go prześladować.
Po
wygrzebaniu z kieszeni dziewczyny kluczy i otworzeniu drzwi, białowłosy rzucił
zakupy w kąt i udał się do sypialni, gdzie ułożył na łóżku Naff, uśmiechającą
się uroczo przez sen. Wpatrywał się w nią tępo przez chwilę, jakby nie wiedział,
co zrobić, jednak w końcu westchnął cicho, a widząc, że Pomidorek nie miał
najmniejszego zamiaru się przebudzić, rozpakował zakupy, odkładając
jednocześnie na bok mleko i ogórka, które kupił dla siebie. W międzyczasie
rozejrzał się po mieszkaniu, które wyglądało tak, jakby dotknęła je histeria
desperatki, którą właśnie rzucił chłopak. Tony pustych pudełek po lodach,
chusteczki, masa słodyczy, koc i poduszka ułożone na sofie obok sterty słabych
romansów. Tyle że w przypadku Naff była to również masa opróżnionych do dna
domestosów.
Astley
przewrócił oczami i wrócił do sypialni razem z otwartym kartonem mleka. Stanął
w wejściu i zlustrował Pomidorka wzrokiem. Skuliła się na łóżku, jakby czegoś
się bała, jednak jej usta wykrzywiał uśmieszek. Zniknął on po chwili, a Naff
ściągnęła brwi.
-
Nie uciekaj – wyszeptała cicho, przewracając się na drugi bok. – Dlaczego
uciekasz? – spytała. – Przecież nic ci nie zrobię. – Zachichotała, po czym
momentalnie spoważniała. – Astley, nie bój się. Nie uciekaj.
Białowłosy
westchnął cicho i już knuł niecny plan, jak zbudzić dziewczynę, jednak
uświadomił sobie, że w jej słowach było odrobinę racji. Może naprawdę uciekał
od tego wszystkiego.
-
Jesteś jak taki mały kotek. – Stwierdziła Naff, mówiąc dalej przez sen. – Koty
mnie nie lubią. Ty także mnie nie lubisz – wyszeptała smutno, a po chwili
ciągnęła dalej. – Ale ja cie lubię. Mimo tego, ze nienawidzę tych futrzaków,
ciebie lubię, Astley. – Uśmiechnęła się delikatnie.
Chłopak
przewrócił oczami i usiadł obok niej, zirytowany jej sennymi wyznaniami, a chęć
zbudzenia Naff – mimo tego, że przed chwilą znikoma – zaczęła wydawać się
kuszącą propozycją.
-
Jesteś jedynym kotem, którego kocham. – Oznajmił w końcu Pomidorek.
Astley
warknął cicho pod nosem i ściągnął z towarzyszki kołdrę, ale kiedy zauważył, że
to nie pomogło nawet w najmniejszym stopniu, zrzucił dziewczynę na podłogę. Sam
zaś wyłożył się wygodnie na łóżku i zerknął z pogardą na keczupowowłosą,
przecierającą zaspane oczy wlepione w białowłosego piąstkami.
-
Co takiego zrobiłam? – jęknęła.
-
Gadałaś głupoty przez sen – prychnął białowłosy, podkładając ręce pod głowę i
zamykając oczy.
-
Ja nigdy nie mówię głupot. – Naff ziewnęła przeciągle na boku, uświadamiając
sobie, co niedawno się stało. Chciała przywitać ciepło Astleya, jednak ten
uchylił się, przez co upadła na ziemię i straciła przytomność na jakiś czas.
-
Gadasz je na okrągło – westchnął chłopak i uniósł dłoń do góry, pstrykając
palcami i jednocześnie zapalając knoty wszystkich świeczek zapachowych w
pokoju, po czym zgasił je, powtarzając to bezcelowo.
Pomidorek
zadrżał z zimna i wczołgał się niepostrzeżenie pod kołdrę, uśmiechając się z
zadowoleniem. Chciała już przybliżyć się do białowłosego, żeby chłonąć bijące
od niego ciepło, jednak ten odsunął ją od siebie.
-
Co tu robisz? – Zainteresowała się keczupowowłosa, ignorując chłodne gest ze
strony towarzysza.
-
Leżę – mruknął Astley.
-
Ale ostatnio uciekłeś. – Posmutniała dziewczyna.
-
Nie moja wina, że najpierw rzucasz się na mnie w sklepie jakbyś chciała mnie co
najmniej pożreć, a potem mdlejesz w moich ramionach – prychnął z
niezadowoleniem chłopak.
-
Takie życie przystojniaczka, no sorry – mruknęła cicho Naff, tak, aby Astley
tego nie usłyszał, po czym dodała ze łzami w oczach: - Uchyliłeś się
specjalnie!
-
A ty specjalnie zemdlałaś, żebym uchronił cię od morderczego sera i mleka z
jednorożców w dziale z nabiałem – mruknął ironicznie.
-
Właśnie! – Usta dziewczyny wykrzywił szeroki uśmiech. – Mogłeś mnie zostawić,
ale mnie uratowałeś! – Zapiszczała z radości.
-
Chciałem włożyć cię do zamrażarki, ale się nie zmieściłaś. – Zachichotał cicho,
przestając maltretować świeczki.
Naff
zamilkła i założyła ręce na piersi, nadymając policzki. Jej niebieskie oczy
znów napełniły się łzami, a jej głos był drżący, jakby zaraz miała wybuchnąć
płaczem.
-
Sugerujesz, że jestem gruba? – spytała łamiącym się głosem.
-
Nie sposób nie zauważyć tych wszystkich pudełek po lodach bakaliowych w
salonie. – Zamilkł na chwilę, zastanawiając się. – Powinnaś mniej jeść. –
Stwierdził.
-
Chcesz mnie odizolować od jedzenia? – Załkała cicho.
-
Może – odpowiedział lakonicznie białowłosy, wzdychając.
Dziewczyna
wybuchła głośnym płaczem i złapała w objęcia leżącą niedaleko poduszkę,
przytulając ją mocno. Jej szloch odbijał się od ścian pokoju i drażnił uszy
Astleya, który myślał, że nastąpi już cisza i nareszcie będzie mógł odpocząć.
Jednak wyglądało na to, że w towarzystwie Pomidorka nie będzie mu to dane już
nigdy. Pocieszającym wydawało się jedynie to, że nigdy więcej jej nie spotka.
To miało być ich ostatnie spotkanie, przy którym odetnie wszystko, co go z nią
łączyło.
Trwał
tak przez chwilę nieruchomo, ignorując płacz, ale stawał się on z minuty na
minutę coraz to głośniejszy.
-
Co znowu? – mruknął niechętnie, zerkając na Naff ukradkiem.
-
Bo… - Umilkła na chwilę, po czym wybuchła po raz kolejny. – Głowa mnie boli!
Źle się czuję! – Zaszlochała rzewnie. – Po tym upadku wszystko mnie boli!
-
Trzeba było się na mnie nie rzucać – westchnął As, zamykając oczy i próbując
oddać się snu.
-
To nie moja wina! To przez grawitację! – Stwierdziła keczupowowłosa.
-
Nie zwalaj winy na grawitację, tylko przyznaj się, że na mnie lecisz – prychnął
białowłosy, jednak na jego twarzy zagościł cień uśmiechu.
-
Boli mnie brzuuuch! – Dziewczyna zmieniła temat, żaląc się w dalszym ciągu na
dokuczające jej dolegliwości po upadku na zimną posadzkę w osiedlowym sklepiku.
-
Trzeba było jeść więcej lodów – mruknął Astley, niewzruszony całą sytuacją. W
odpowiedzi usłyszał jeszcze głośniejsze jęki bólu.
Warknął
cicho pod nosem, czując narastające zirytowanie wynikające z faktu, że
Pomidorek znowu zmuszał go do tego, żeby się nią zaopiekował. Zawsze znajdowała
jakiś powód, dla którego musiał odrzucić swoją maskę chłodnego i ignorującego
cały świat człowieka dla osoby, która ma chociaż skrawek serca.
Wstał
z łóżka i nie oglądając się nawet na Naff, ruszył do kuchni, gdzie zalał
wrzątkiem herbatę miętową i poszperał w szafkach niczym zawodowy złodziej, z
których wyciągnął tabletki przeciwbólowe. Kiedy wrócił, dziewczyna leżała
zawinięta w kołdrę, wdychając zapach wanilii, jaki po sobie pozostawił.
Usiadł
na łóżku obok niej i wyciągnął w jej stronę kubek z herbatą.
-
Wypij. – Rozkazał władczym tonem głosu.
Keczupowowłosa
spojrzała podejrzliwie na substancję.
-
A dolałeś domestosa? – zapytała, przekrzywiając głowę z ciekawością.
-
Nie – prychnął Astley, wciskając jej kubek w ręce.
Naff
spróbowała wstać, chcąc dolać ulubionego specyfiku, jednak jęknęła głośno z
bólu. Białowłosy spojrzał na nią bez emocji, jakby jej cierpienie nie robiło na
nim najmniejszego wrażenia.
-
Leż – warknął ostrzegawczo, lecz jego prośba nie została wysłuchana. Pomidorek
wciąż próbował wstać, jednak sprawiało mu to jeszcze większy ból. – Nie
wypuszczę cię stąd – mruknął niechętnie, jednak dalej bez skutku. Westchnął
cicho i zmierzył wzrokiem dziewczynę, mrużąc oczy złowrogo. – Słuchaj, sama
wejdziesz do tego łóżka albo cię do niego wsadzę – syknął zirytowany.
Jego
towarzyszka uśmiechnęła się niczym knujący diabelski plan złoczyńca i na chwilę
zaniechała swoich starań.
-
Wsadź mnie do niego. – Oświadczyła.
Astley
przewrócił oczami, ale widząc, że zrozpaczona dziewczyna z powrotem zakopała
się pod ciepłą kołdrę i siorbała herbatę, odetchnął z ulgą. Odszukał wzrokiem
butelkę wody mineralnej na biurku i rzucił ją na miejsce obok Naff, wyciągając
w jej stronę dłoń z tabletką przeciwbólową. Pomidorek spojrzał tylko na nią
podejrzliwie, jakby zaraz miała spytać: „a dolałeś domestosa?”, jednak odsunęła
niechętnie jego rękę, czując przy okazji jej ciepło.
-
Wypij to – mruknął białowłosy, podsuwając jej ponownie tabletki.
Dziewczyna
zarumieniła się tylko i odwróciła wzrok, milcząc przez chwilę.
-
A jeśli to pigułki gwałtu? – spytała nieśmiało.
-
Że niby chciałbym zgwałcić takiego Pomidorka jak ty? – prychnął, po czym
zaśmiał się cicho. – Nigdy w życiu.
-
Nigdy nie wiadomo – mruknęła pod nosem Naff.
-
To trucizna, która przeniknie do twojej krwi i zamieni cię w pomidora – odpowiedział
sarkastycznie chłopak.
-
To nawet gorsze! – jęknęła keczupowowłosa, odsuwając się z przerażeniem w
oczach.
-
Jeśli sama ich nie zażyjesz, wepchnę ci je do gardła – warknął zniecierpliwiony
Astley, który miał już serdecznie dość opieki nad tak słabą i płaczliwą
dziewczyną jak Naff, która spojrzała na niego z łzami w oczach i grzecznie
wypiła leki, odwracając wzrok. Takiej strony chłopaka chyba jeszcze nie znała.
Białowłosy
ułożył się wygodnie na łóżku obok niej, przymykając oczy i wzdychając cicho.
Nie spał już dość długi czas, więc sen dobrze by mu zrobił.
-
Jeśli chcesz, mam jeszcze trochę zupy w lodówce – mruknęła niepewnie Naff,
opierając głowę o klatkę piersiową Astleya, który – ku jej zaskoczeniu – nie
zareagował.
-
Nie, dzięki – odpowiedział jej towarzysz, przypominając sobie ostatni taki
rarytas, który dostał w tym mieszkaniu. We wszystkim był domestos, lepiej nie
ryzykować.
-
Astley? – spytała nieśmiało dziewczyna.
-
Mhm? – wymruczał białowłosy.
-
Tym razem ze mną zostań – wyszeptała błagalnie, przytulając go mocno.
Jednak
ten nie odpowiedział, wpatrując się w dalszym ciągu w sufit i rozmyślając nad
całą tą chorą sytuacją. Nie chciał już więcej spotkać Naff. Chciał się od niej uwolnić
i nigdy więcej jej nie zobaczyć. Miał cel, który musiał spełnić, czekał na to
od długiego czasu. Ale cały czas przeszkadzała mu w tym ona. Nawet kiedy chciał
odpocząć na chwilę od wszystkiego, okazywało się, że jest niedaleko, a co szło
za tym – zaraz go dopadnie. Tak jak dzisiaj. Gdyby odwróciła się minutę później,
nie byłoby go już w sklepie. Dlaczego jej nie zauważył? Przeklinał w duchu
dzień, w którym poznał keczupowowłosą. Zabiłby ją bez wahania, lecz coś go
powstrzymywało. Być może to, że była znajomą jego siostry, a nie chciał jej już
więcej ranić. Wystarczyło to, co zrobił kiedyś. Z drugiej strony byłoby to
całkiem na rękę – nie musiałby się martwić o to, że zdradzi tajemnicę o jego
rozmowie z Lucyferem i prawdzie, jaką wtedy wyjawiono.
Westchnął
cicho i spojrzał ukradkiem na śpiącą na nim Naff, która uśmiechała się błogo,
jakby tuliła do siebie najlepszą poduszkę świata. Miała zarumienione policzki,
na których pełno było zaschniętych łez, a jej włosy opadały na jej twarz, łaskocząc
ją delikatnie.
Astley
odgarnął niesforne kosmyki i wlepił wzrok z powrotem w sufit. W sumie to
Pomidorek nie był taki zły. Mógłby nawet stwierdzić, że całkiem uroczy.
Dobra, jednak nie dam rady tego skomentować w 10 minut XD. Po prostu sobie przeczytam i skomentuję jutro huehue. Dlatego rezerwuję miejsce >D!
OdpowiedzUsuńNO! To przybywam! Nie mogłam się wczoraj powstrzymać i mało się spóźniłam na autobus, zostały mi 2 minuty i zapomniałam wziąć skarpetki do pracy *wtf XD*, na dodatek mało mnie na pasach auto nie przejechało. Serio. Gwałtownie zahamowało przede mną wtf. Wariaci na drodze *że Marlu? huehehue*. Bynajmniej wsiadłam do autobusu i zaczęłam kontynuować czytanie hueuhe. Oczywiście ludzie dziwnie na mnie patrzyli bo piszczałam i skakałam na siedzeniu jakbym miała adhd >D.
UsuńW ogóle czytając ten rozdział zdałam sobie sprawę z tego, że ja już gdzie prawie w całości czytałam wcześniej XD! To za sprawą spoiler nighta (? a może to był inny night XD za dużo ich już! Ej, w ogole trza kiedyś zrobić odpoczynek od Utajonych i trójki i... i... popisać duet night <3 duet night takie fajne było!), W ogóle zauważyłaś? My do siebie raz piszemy z gwiazdkami, a raz z nawiasami wtf ;____; jakby ktoś zobaczył nasz styl pisania to by glebnął! ... Ehm, mniejsza XD! Wracamy do Naffstleya! Przeczytam rozdział jeszcze raz, taki był fajny <3.
Wybór mleka przez Astleya taki trudny. Mwahahha. Tylko uważaj, kotku, możesz się upić >D *albo Naff cię upije eheheh*
Rażąca czerwień pomidorów huehuehue. No! I to juz o czymś świadczy! Skoro nagle przechodzi obok stoiska z pomidorami i przypomina mu się Naff - to to znak <3 huhu.
Usuń"Czy to już było zakochanie? Bez wątpienia." - Niech mówiąąą, żeeee! To nie jest miłooość! Że tak się tylkooo zdajeee naaam! Byleee się niiiigdy nie skończyyyłooo! To wszystko cooo od ciebieee maaaam! *wyje* BANG! Wzięło mnie na Rubika, wtf. *chrząk* Wiadomo, że to miłość. Wiedziałam to już od pierwszej sceny gdzie pojawia się Astley <3
Zestaw na idealną maseczkę? Ej, a co by było, gdyby Astley był kosmetyczką? Tu sobie wyobrażam takiego Astleya siedzącego w gabinecie w białym fartuchu *uuu, brałabym go! >D* i masującego czyjąś twarz, którą polewa mlekiem, a potem sam je pije. WTF.
Naff już tyle razy zemdlała w Łowcy, że normalnie... ej, ja nigdy nie zemdlałam XD! Choć kilka razy było blisko! Ale to zawsze z powodu bólu :o no ale o udawaniu mdlenia już Królikowi mówiłam XD! *Naff taka niedobra aktorka huehuehu*
Astley, wiesz gdzie jest miejsce pomidorów w Macu? Na zmywaku! BADUM TSS! Nawet się zrymowało! *i te wspomnienie zemsty pomidorów w pracy, kiedy drugi dzień z kolej każą ci je kroić i wszystkie wpadają ci do miski z czystymi ściereczkami ;____; normalnie mi się wydawało, że śmieją mi się prosto w twarz. Ten ból. Ale w sumie dzięki temu zdarzeniu dostałam darmowy deser od menadżerów, bo zaczęłam śmiać się jak wariatka i tarzać po ziemi, dzięki czemu inni też się tarzali ze śmiechu po ziemi! Dosłownie. Jeden kolega padł na kafelki i nie mógł przestać, inny stwierdził, że mi się oświadczy za ten śmiech, a trzeci dokuczał czwartemu, że mój smiech go jara i mu staje. *CISZA* Dobra, tego nie było XD. Znaczy było, ale ja nic takiego nie opowiadałam. Ciiii.
"- Tylko wyjmę koleżankę z zamrażarki" - a-ale... że koleżankę? To twoja przyszła żona >D! Huehehue.
W rodzinnym domu Naff w jej pokoju był taki burdel przez cały rok! Czy to znaczy, że... na ogół jestem rozhisteryzowaną desperatką ze złamanym sercem ;____;? Wydało się XD.
"- Jesteś jedynym kotem, którego kocham. – Oznajmił w końcu Pomidorek." - wyznanie miłości Astleyowi, wersja 1 >D. Szkoda, że przez sen huehue.
"- Takie życie przystojniaczka, no sorry" - no, własnie! Sorry! Trzeba było nie rodzić się takim przystojnym i seksownym, no, sorry! Żywot astleyowski!
"- Chcesz mnie odizolować od jedzenia?" - Nie da się odizolować Naff od jedzenia, a już szczególnie od słodyczy! Zapamiętaj to sobie!
Nie masz na co zrzucić winy?! Zrzuć na grawitacje! Ej, to mi przypomina scenę Sorci! Tam też był hejt na grawitacje, jak Królik wpadł do wanny!
W ogóle te jęki, że coś Naff boli to normalnie taka prawdziwa Naff! Naff też zawsze siedzi i do Arusia: boli mnie brzuuuuuuch ;_____;, a dać ci tabletkę? Nieeeeee ;____;
"- A jeśli to pigułki gwałtu?" - Astley gwałciciel? Nie, nie potrafiłabym sobie tego wyobrazić! W ogóle! :o
"- To trucizna, która przeniknie do twojej krwi i zamieni cię w pomidora" - NIEEE! Zostać przemienioną w pomidora to najgorsza wizja śmierci jaka tylko może być ;_____; wtedy twój los jest przesądzony! Lądujesz w Biedronce, ludzie cię macają, a potem biorą do domu, zamykają w lodówce i kroją niecnie niczym prawdziwi sadyści! Wiem jak się czują pomidory, bo ostatnio gadałam z nimi na zmywaku! Wiesz jak się cieszyły, gdy wpadły do wody z chlorem? Pływały w niej, aż sok z nich wyciekał! Taaak. Przed śmiercią się wykąpały ;___;
Kochaaaanie, to przeznaczenie, a od niego nie da się uciec c: Naff ma wtyki u przeznaczenia! BANG! Poza tym ma też czuły nosek, który na kilka kilometrów wyczuje boski zapach wanilii <3 *wanilioooowyyy płaaaaszcz!*
"W sumie to Pomidorek nie był taki zły. Mógłby nawet stwierdzić, że całkiem uroczy." - to idealne zakończenie, łiiiiiiiiiiiiiiii *____* to nim się tak jarałam do oporu w autobusie! Aż ludzie trzymający karnisz zaczęli się ze mnie śmiać. Nieważne! Astley ważniejszy <3.
JA CHCĘ JUŻ 40-STYYYYYYYY! I nie wierzę, że jest zdechły ;_____;!
Naff, musiałaś tu wcisnąć Rubika? God, zaczęłam to sobie nucić w głowie. Ryj mi banię bardziej, a niedługo spotkamy się w psychiatryku :P
UsuńI jeszcze doczytałam o akcji w Macu.
Usuń.
.
.
Pora się szykować do wariatkowa.
Rozmawiasz z pomidorami? :o Chwila, muszę gdzieś zadzwonić... Halo? Psychiatryk na Grunwaldzkiej? Tak, mam dla Państwa pacjentkę? Słucham? Jaki pokój? Panie, tu jest izolatka potrzebna!
E tam. Przekierujemy Naff do Dementii BUAHAHAH. Xenocrates już się nią zajmie!
UsuńJa się raczej boję, że to Naff zajmie się Xeniem.
UsuńAAA, Astley <3
OdpowiedzUsuńMleko i ogórek? Oj, przeczuwam kłopoty :D
Nie lepiej było Pomidorka brać? huehue. Jak już Cię tak kusił i "łypał czerwonym oczkiem"? huehue. W sumie to teraz nie wiadomo co właściwie miałam na myśli, tego dosłownego czy w przenośni, ale skoro ją spotkał to prędzej to drugie :D
Coś Ci nie może ulecieć z łepetynki Panienka Pomidorkowa co? huehue. To się chyba zauroczenie nazywa :P A może i coś więcej nawet <3
Co prawda wielka zamrażarka z lodami wydawała się być idealnym schowkiem dla Pomidorków, ale wypadało pomyśleć o minie kupujących. *oj Astley, jak mogłeś tak pomyśleć :D
- Tylko wyjmę koleżankę z zamrażarki. *hły hły, na miejscu tej ekspedientki to bym zemdlała chyba po takim wyznaniu. Ale jesteś Astley - niedobroku :D <3
- Jesteś jedynym kotem, którego kocham. – Oznajmił w końcu Pomidorek. *gadasz przez sen? hehe. Nooo, i ja też bym się zakochała w takim kotku, uwielbiam kotki <3
- A ty specjalnie zemdlałaś, żebym uchronił cię od morderczego sera i mleka z jednorożców w dziale z nabiałem – mruknął ironicznie. *glebłam.
- Chciałem włożyć cię do zamrażarki, ale się nie zmieściłaś. – Zachichotał cicho, przestając maltretować świeczki. *no weź Astley, jak możesz :D
Białowłosy ułożył się wygodnie na łóżku obok niej, przymykając oczy i wzdychając cicho. Nie spał już dość długi czas, więc sen dobrze by mu zrobił.
- Jeśli chcesz, mam jeszcze trochę zupy w lodówce – mruknęła niepewnie Naff, opierając głowę o klatkę piersiową Astleya, który – ku jej zaskoczeniu – nie zareagował. *ooo, a to Ci niespodzianka :P Może powinieneś być dla niej milszy jednak co? :)
Astley odgarnął niesforne kosmyki i wlepił wzrok z powrotem w sufit. W sumie to Pomidorek nie był taki zły. Mógłby nawet stwierdzić, że całkiem uroczy. *no właśnie ;) W końcu to zauważyłeś ślepoku :D Mówię Ci, weź ją... pod uwagę huehue. Taka dziewczyna to Skarb <3
Podobało mi się. Pisz dalej, bo szkoda taki talent marnować. Kocham Cię Króliczyca :*
Naffstley, Naffstley. Dlaczego w tym momencie ja się cieszę, że mnie nie wcisnęłaś w żaden parring? Choć może w drugiej części Czyścicelki, "Szary hrabia", kogoś sobie znajdę. Może :3
OdpowiedzUsuńZawartość tłuszczu 3,2 %? Szaleje. Ja tylko takie piję :D
"odruchowo spojrzał na pomidory, których czerwień wydawała się nagle razić w oczy. Kojarzyły mu się z czymś. Albo raczej z kimś." - aww *__*
Hahaha, Naff już się zakochała, Astley wciąż walczy z uczuciem. Świetnie :3
Serio, Naff? Mdlejesz? Poważnie? Ech.
"Co prawda wielka zamrażarka z lodami wydawała się być idealnym schowkiem dla Pomidorków, ale wypadało pomyśleć o minie kupujących." - glebłam xD
"W międzyczasie rozejrzał się po mieszkaniu, które wyglądało tak, jakby dotknęła je histeria desperatki, którą właśnie rzucił chłopak" - Naff, Astley widzi ten bałagan i łatwo się domyśli, że to być może jego wina.
Moja siostra też kiedyś mówiła coś przez sen. Ale tutaj Naff przypomina mi Nanami z "Kamisama Hajimemashita". Oby tylko Astley nie był podobny do Tomoe.
Naffuś, czy ty musisz tak płakać? Wiem, że jesteś ciepłą kluchą, no ale jesteś też jedną z Jeźdźców, trochę godności!
"- Że niby chciałbym zgwałcić takiego Pomidorka jak ty? – prychnął, po czym zaśmiał się cicho. – Nigdy w życiu." - znowu glebłam xD
Aww, całkiem uroczy Pomidorek? Astley przyznaj się, że sam kusisz los, by spotkać Naff, bo coś cię do niej ciągnie.
Rozdział pełen płaczu, ironii, ale też i słodkich momentów <3 Chcę więcej Naffstleya!
Czekam na nn ^^
No, ej, ja naprawdę płaczę 24 na dobę XD. Królik się nie myli. Huehue.
UsuńA wiesz, że syndrom Naff dotarł już do Rozważnej? Logan będzie ciepłą kluchą... WTF?!
UsuńKurde, Królik, widzę ten tytuł na bloggerze i w mojej głowie Sam Smith śpiewa Stayy with meee!
Usuń