niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział dwudziesty szósty: Eksplozja

          - Co na obiad?- spytał opatrzony już Astley, zaglądając do garnka. Wyglądał o wiele lepiej i odzyskał siły, aby normalnie chodzić i oddychać.
          - Wkraczasz na święty teren- mruknęła Naff, mieszając w garnku zupę jarzynową.
          - Przed chwilą siedziałem na stole kuchennym, próbując unikać twoich wszędobylskich łapek, a ty mówisz, że wkraczam na święty teren?- prychnął i oparł się o ścianę, przyglądając się gotującej dziewczynie.
          - Powiedziałeś "łapek"!- Zachichotała.- Nie "łap". Zdrobniłeś.
          As przewrócił oczami i wyciągnął z kieszeni karty, tasując je w dłoniach.
          - Mam nadzieję, że to ta normalna talia- mruknęła pod nosem keczupowo włosa.
          Chłopak podniósł wzrok i spojrzał na nią podejrzliwie.
          - Co masz na myśli?- spytał.
          - Że ta talia nie zacznie latać i atakować ludzi.- Dziewczyna położyła drewnianą łyżkę w zlewie i wyłączyła palnik, wyciągając talerz.
          - Widziałaś?- jęknął, przeczesując włosy.
          - Tak. Jestem pełna podziwu- odparła, uśmiechając się. Wzięła do ręki chochlę i dotknęła nią lekko klatki piersiowej chłopaka.- Ale chyba troszkę przesadziłeś.- Dodała z wyrzutem.
          - Zasłużył.- Astley wzruszył ramionami.- I tak przeżył, więc w czym problem?
          - Że ucierpiałeś na tym.- Stwierdziła Naff.
          - Należało mi się- westchnął.
          - Masz zamiar powiedzieć Lucy?- spytała dziewczyna, zmieniając temat.
           - Póki co nie- mruknął.- Najwyraźniej mnie nie pamięta.
          - A czy ty pamiętasz ją?- Gospodyni uniosła głowę i spojrzała na niego.
          - Już tak- odpowiedział.
          - Już?- Naff uniosła brwi do góry.- Co masz na myśli?
          - Mam na myśli to, że wylewasz zupę.- Wskazał na rozlaną na kuchence ciecz. Dziewczyna wzięła ściereczkę i powycierała mokre plamy.
           - Lucy przeżywa teraz trudny okres.- Oznajmiła.- Odkrywa swoje prawdziwe życie po kawałeczku. Wie, że miała brata, ale zginął.
          - Nie zginął- burknął Astley, biorąc talerz do rąk.
          - Właśnie, jak to z wami było?- spytała Naff z ciekawością.- Wiesz, chodzi o ten dzień, kiedy...
          - Nie znam cię.- Przerwał jej chłopak, wkładając do ust łyżkę z zupą.- Przygarnęłaś mnie do siebie i udzieliłaś pomocy. Ale zrozum, że takie sekrety nie są dla obcych.- Oznajmił.
          - W takim razie musimy się poznać!- Postanowiła gospodyni, zdejmując fartuch z wizerunkiem Hello Kitty.- Mam nadzieję, że lubisz wieczorki zapoznawcze?
          - Nie lubię- burknął.
          - Polubisz!- Zapewniła go Naff i usiadła obok, podpierając głowę na łokciach i wpatrując się w Astleya.
          - Co?- mruknął z pełną buzią.
          - Musiałeś być słodki jako dziecko.- Stwierdziła, a na jej twarzy pojawił się błogi uśmiech.
          - Żebyś jeszcze wiedziała, jak bardzo- odpowiedział skromnie i włożył do ust kolejną porcję zupy.
          - Smakuje?- spytała dziewczyna.
          - Ta- mruknął niechętnie białowłosy.
          - Dodałam trochę domestosa, żeby powaliło cię na kolana!- Naff zachichotała, a chłopak odłożył łyżkę.
          - Ja może podziękuję- jęknął.
          - Maruda- prychnęła dziewczyna.- Nie doceniasz mnie.
          - Doceniam cię na swój sposób- westchnął Astley.
          Naff zarumieniła się.
          - Ale doceniasz- powiedziała cicho.
          - Dziękuję- mruknął chłopak z wzrokiem utkwionym w stół.- Za pomoc i w ogóle.
          - Nie ma sprawy.- Gospodyni uśmiechnęła się od ucha do ucha.- Nie sądzisz, że coś się należy?- Wskazała na swój policzek.
          - Byłbym zapomniał.- Na twarzy Astleya pojawił się łobuzerski uśmiech, kiedy pochylił się w stronę Naff. Chwycił jej policzki i rozciągnął je mocno, śmiejąc się pod nosem.
          - Jesteś okropny!- załkała dziewczyna.
          - I właśnie to we mnie lubisz- odpowiedział z rozbawieniem.
          - Nie!- Skłamała, czerwieniąc się.
          - Zawsze jesteś taka zarumieniona czy tylko w mojej obecności?- spytał.- Twoja twarz ma odcień pomidora.- Przyglądnął się jej.
          - Porównujesz mnie do tego nędznego owoco- warzywa?- Oburzyła się Naff.- Nienawidzę pomidorów całym swoim serduszkiem. Są okropne.
          - Gorsze niż ja?- Uniósł brew Astley.
          - Ty nie jesteś zły- burknęła Naff.
          - Nie kłam, Pomidorku.- Zmierzwił keczupowe włosy dziewczyny.- Faktom nie zaprzeczysz.
          - Jeśli byłbyś zły, już dawno byłabym martwa.- Zauważyła.
          - Sęk w tym, że moja siostrunia chyba cię lubi- westchnął.- Nie wiem, czy mógłbym ją zranić.
          - Widzisz?- spytała z dumą Naff.- Nie jesteś zły. Nie potrafisz zranić siostry!- Zamilkła na chwilę, po czym wybuchnęła ze zdwojoną siłą.- Jestem zazdrosna!
          Chłopak wzruszył ramionami.
          - Dlaczego nikt mnie nie rozumie?- Rozpłakała się.- Tylko dziewczyny starają się ogarnąć mój nieskończony umysł!- jęknęła i wyciągnęła z szafki domestosa. Odwróciła się plecami do Astleya i przytuliła się do detergentu.- Domestosie, jesteśmy tylko my!
          - Desperatka- prychnął białowłosy pod nosem.
          - Jestem taka samoootna!- Płacz Naff stawał się coraz głośniejszy.
          - Zamknij paszczę, Pomidorku- westchnął chłopak, przewracając oczami.
          - Nic nie rozumiesz!- wrzasnęła.
          - Więc pójdę już- mruknął pod nosem, ale gospodyni zatrzymała go i popchnęła na krzesło, wyjmując z kieszeni taśmę i przywiązując nią Astleya do krzesła.
          - Zostajesz ze mną!- warknęła przez łzy i przytuliła domestosa mocniej.- Mamy dzisiaj wieczorek zapoznawczy!
          Białowłosy zaczął się szarpać i przeklinać pod nosem.
          - Jesteś wariatką- burknął, spoglądając na nią krzywo.
           - A ty jesteś psychopatą i nie narzekam!- prychnęła Naff.
          - Bo lubisz psychopatów- odpowiedział z uśmiechem.- Lubisz mnie.
          - A ty mnie lubisz?- spytała z nadzieją, a jej oczy zaiskrzyły się.
          - Nie.- Zaśmiał się chłopak, za co oberwał cios w policzek wymierzony przez rozpłakanego Naffa. Przewrócił oczami.
          - Nie unikniesz wieczorku zapoznawczego!- powiedziała.
          - Ale jest piąta rano- westchnął.- Do wieczora daleko.
          - Piąta rano?- spytała dziewczyna, mrugając parę razy.- Skąd to wiesz?
          - Z tego dziwnego zegara- mruknął Astley, wpatrując się w zawieszony obok lodówki zegar z wizerunkiem kozy.
          Gospodyni jęknęła pod nosem.
          - Trzeba wracać i poszukać Królika- burknęła i posłała w stronę białowłosego zawstydzone spojrzenie.- Mogę ci zaufać?
          - Jasne- odparł chłopak z sarkazmem.
          - Wrócę koło pierwszej.- Oznajmiła Naff, ubierając bluzę.- Nie uciekaj.
          - Będę tu siedział niczym wierny pies.- Zadeklarował As, prychając.
          - Jesteś moim kociaczkiem.- Stwierdziła dziewczyna.- Chociaż zazwyczaj nie lubię kotów.
          - Ty jesteś Pomidorkiem.- Wzruszył ramionami.- Bo często się czerwienisz.
          Naff zastanowiła się przez chwilę.
          - A lubisz pomidory?- spytała z nadzieją.
          Astley przewrócił oczami.
          - Tak- burknął.
          - Więc mnie także lubisz!- Rzuciła dziewczyna i wyszła, zamykając za sobą drzwi na klucz.
***
          Uczniowie zgromadzeni w szkolnym korytarzu rozmawiali wesoło o nadchodzących wakacjach. Wszyscy z uśmiechem na ustach i iskrą podekscytowania w oczach. Jedynie nieliczne osoby siedziały pod ścianami milcząc lub czytając zadane z podręcznika teksty.
          - A ty gdzie jedziesz?- spytała jasnowłosą dziewczynę koleżanka o długich, miedzianych włosach związanych w kucyka.
          - Razem z bratem wybieram się na obóz.- Wyjaśniła z dumą jasnowłosa.- Rose stwierdziła, że zostanie w domu i poćwiczy jeszcze grę. Nie chce tracić czasu na takie głupoty- westchnęła z rozczarowaniem.
          - Naprawdę tak powiedziała?- Oburzyła się koleżanka.- Dla niej liczy się tylko gra- dodała ciszej.
          - Naprawdę ma talent.- Uśmiechnęła się dziewczyna.- A z braciszkiem nie będzie mi źle!- Zaśmiała się.
          - Musisz wysłać do mnie pocztówkę!
          - Jeśli tylko nie zapomnę, Iss- odparła jasnowłosa.- Jeśli tylko nie zapomnę.



          - Nie idziesz dzisiaj do szkoły.- Stwierdziła Cleo, widząc mnie z plecakiem i kanapką w ustach.
          - Dlaczego?- jęknęłam, chwytając jedzenie w dłoni.
          - Zaczyna się rewolucja.- Wyjaśniła Abby.- Może lepiej, abyś została w domu. Zobaczymy, jak rozpocznie się bunt, by potem określić dalsze działania.
          - Dam sobie radę- jęknęłam, biorąc kolejny kęs kanapki.
          - Jesteś chora- dodała Miachar.- Niewskazane jest przemęczenie podczas choroby. Nadal jesteś rozpalona i masz ochrypły głos.
          - Czuję się lepiej!- warknęłam.- Nie opuszczę dnia w szkole z powodu głupiego przeziębienia. Dzisiaj mam sprawdzian i...- Zamilkłam na chwilę. Nie zdążyłam się na niego pouczyć, a perspektywa kolejnej lekcji biologii nie była szczególnie zachęcająca.- Zostaję- mruknęłam.
          - Widzisz?- Usłyszałam cienki głos nowej znajomej, Beaci.- Szybko się dogadałyśmy!- Założyła nogę na nogę i spojrzała na mnie ze swojego miejsca na lampie.
          - Dzisiaj jest zaskakująco cicho.- Zmieniłam temat i rozejrzałam się po salonie, ale dostrzegłam tylko siedzące na sofie z herbatą w dłoniach Abigail i Cleo.- Gdzie Królik i Naff?- spytałam, unosząc brew. Nie, żeby martwił mnie ich brak. Martwiło mnie to, że mogą szykować kolejny numer, podobny do siedzenia w lodówce. Może tym razem wybrały pralkę?
          - Pewnie poszły po jedzenie.- Wzruszyła ramionami Ognistowłosa.- Przeżyją, nie musisz się bać.
          - Nie boję się o nie- prychnęła.- Po prostu martwię się o swoją lodówkę.
          - Czy ktoś powiedział lodówka?- Drzwi trzasnęły głośno, a do salonu wkroczyły Króliczek i Naff, całe ubrudzone. Ich ubrania były miejscami rozszarpane, a we włosach miały pojedyncze gałązki i listki. Wyglądały, jakby właśnie wróciły z bitwy pod Grunwaldem, gdzie musiały czołgać się wśród zabójczych krzaków, aby tylko wygrać. Choć zapewne stawką w tej walce nie było życie, ale jedzenie.
          - Dzień dobry.- Ziewnął Królik i klapnął na sofie, lustrując pomieszczenie.- Która godzina?
          - Coś koło szóstej- mruknęłam w odpowiedzi. Rzuciłam plecak na podłogę i dokończyłam kanapkę w spokoju, podczas gdy Naff przypatrywała mi się z wielkim zdziwieniem.
          - Gdzie byłyście?- spytała Czyścicielka, upijając łyk ulubionej herbaty. Dziś zrobiła ją sama, nie mogła więc mieć pretensji do do sposobu jej parzenia.
          Dziewczyny popatrzyły na siebie pytająco.
          - Pod Grunwaldem!- Rzuciły jednocześnie.
          - To nic nie wyjaśnia.- Zauważyła wróżka, kołysząc bosymi nóżkami w powietrzu.
          - Domestosowa wróżka!- Zdziwiła się keczupowo włosa, unosząc głowę.- Dalej tu jesteś!
          - A nie mogę?- burknęła.- Jest ciepło, wygodnie, a w łazience trzymacie domestosa. Idealnie.
          -Gdzie byłyście?- Powtórzyła pytanie Abigail. W jej dłoniach znów pojawiła się patelnia.
          - Ja spałam.- Wzruszył ramionami Królik i szturchnął Naff znacząco.
          - Ja przygarnęłam bezdomnego kotka- wyjąkała dziewczyna, czerwieniąc się.
          Złotowłosa uniosła brwi.
          - Ale ty nie lubisz ko...- Zaczęła, ale towarzyszka zasłoniła jej usta dłonią i pociągnęła w stronę kuchni.
          - Jasne, że lubię kotlety!- Zaśmiała się nerwowo.- Nawet teraz zjadłabym jednego! Chodź, poszukamy ich!- Zaciągnęła towarzyszkę do kuchni.
          - Ile z nimi jest zachodu- westchnęłam.
          - Może i tak.- Stwierdziła Cleo.- Ale jeśli przyjdzie co do czego, potrafią być pomocne- dodała.
          - Co dziś robimy?- Wstałam i spojrzałam na zgromadzonych z oczekiwaniem. Z kuchni dochodziły mnie stłumione, nerwowe szepty.
          - Czekamy na rewolucję- mruknęła Abby i zamachnęła się patelnią w powietrzu.- Zobaczymy, co zaprezentuje nam As.
          - A czy nie złapałyśmy już go?- Uniosłam brew do góry.- Nie pamiętacie, że Rain wciągła go tutaj za ucho, wydarła się na niego i wyszła razem z nim?
          - Mówisz o tym chłopaku o szarych włosach?- spytała Ognistowłosa.
          - O Stormy'm. Tak- odpowiedziałam, skinając głową.- Pożar poprzedziły błyskawice, a to by się zgadzało, nie sądzicie?
          - Masz dowody?- spytała Miachar, odkładając pusty kubek na stół.
          Pokręciłam głową.
          - Dopóki nie będziemy mieć dowodów, nie możemy być pewni, że to ten chłopak. Być może był po prostu w złym miejscu o niewłaściwym czasie.- Wzruszyła ramionami.
          - A mamy innych podejrzanych?- warknęłam.- Wszystko wskazuje na to, że to wina Stormy'ego!
          - Dopóki nie zdobędziemy dowodów, nie będziemy pewne.- Powtórzyła Czyścicielka.
          - Ten gnojek znowu mi uciekł!- warknęła Rain, wskakując przez otwarte okno. Nie zauważyłam nawet, kto je otworzył. Firanki śmigające na wietrze zaczęły szaleć, a skulona na lampie wróżka starała się nie spaść.
          Wstałam i zamknęłam okno, odcinając napływ zimnego wiatru do pokoju.
          - Kogo masz na myśli?- spytałam pod nosem.
          - Króla debilów!- prychnęła, odgarniając przemoczone włosy.
          - Czyli?- Uniosłam brew.
          - Tego idiotę Stormy'ego!- krzyknęła mi do ucha, a ja jęknęłam cicho. Musiała się tak drzeć?
          - Może miał coś do zrobienia?- zapytała Miachar.
          - Tak! Rewolucję!- odpowiedziała Rain, siadając na stole. Spojrzałam na nią z pogardą, ale nie przyniosło to nawet najmniejszego skutku.
          - Nie jesteśmy pewne, że to on jest przywódcą rewolucji.- Powtórzyła po raz trzeci Cleo.- Nie mamy dowodów.
          - W takim razie mam iść do jego domu i wygrzebać z szafy płaszcz, który nosi As?- warknęła niebieskowłosa.- Czy przynieść jego maskę i białe rękawiczki? Co wolicie?- mruknęła głosem przepełnionym sarkazmem.
          - Jeśli tylko możesz- odpowiedziała Abby, podnosząc wzrok znad patelni.
          Rain wydawała się przez chwilę osłupiała.
          - Może kanapeczkę?- Usłyszałam radosny głos Naff, która stała obok Królika, trzymającego w ręce tacę z tuzinami kanapek z serem, szynką czy sałatą.
          - Bez pomidorów.- Oświadczyła złotowłosa, a na jej twarzy pojawił się słaby uśmiech.
          - Większych porcji nie było?- jęknęła Beacia.
          - Sęk w tym, aby jedzenie eksplodowało z talerza!- Wyjaśniła Naff.- Dlatego, jeśli wyrzucimy kanapkę za to okno...- Podeszła i otworzyła je, a wiatr znów wpadł do salonu. Skuliłam się pod wpływem zimna, jakie ze sobą przyniósł.- Dlatego jeśli wyrzucimy kanapkę za okno, usłyszymy wręcz odgłos eksplozji!
          - Dlaczego musisz ją wyrzucić?- spytała Beacia.
          - Wtedy ją uwalniasz. A ona, czując wolność, staje się sobą!- Rzuciła kanapkę i nadstawiła ucha, czekając na odgłos wybuchu.
          - Nic nie sły...- Zaczęła wróżka, ale przerwał jej dźwięk eksplozji, który rozległ się w niewielkiej odległości od domu. Był głośny i brzęczał w uszach jeszcze przez chwilę.
          Naff popatrzyła z przerażeniem na złotowłosą, która przyglądała się badawczo jedzeniu na tacy.
          - Królik, coś ty do nich dodał?- spytała keczupowo włosa.
          - Nie wiedziałam, że nazwa "Bombowy ser" jest prawdziwa!- Załkała dziewczyna, kładąc delikatnie tacę na podłodze. Podniosła wzrok na towarzyszkę i wykrzywiła usta w smutnego banana.- A ty nic nie dodałaś?
          - Tylko odrobinę domestosa, ale...- Zaczęła Naff, ale Króliczek jej przerwał.
          - To domestos wszedł w reakcję chemiczną z serem! To twoja wina!- Ściągnęła wrogo brwi.
          - To ty wzięłaś bombowy ser!- Oburzyła się druga.
          - Tylko taki był w lodówce!- warknęła złotowłosa.
          - Dziewczyny...- Zaczęłam, próbując je uspokoić.
          - To twoja wina!- krzyknęły jednocześnie i rozpłakały się, szukając ciemnych kątów, w których mógłby się schować.
          - Ten idiota...- prychnęła Rain i wyskoczyła przez okno, znikając w strugach deszczu bębniącego o parapet.
          - A więc, Jeźdźcy Chaosu.- Cleo wstała i spojrzała na towarzyszki, po czym dodała:- Rozpoczynamy rewolucję?

8 komentarzy:

  1. O, żesz ty! Chodzę sobie ładnie pięknie i nagle taka gęba w dół, z miną a'la: :O łoooooooooot. Przecież nie dostałam tego spoilera z Naffstleya! OCH! Ty niedobra! Zataiłaś przede mną ;___; będę płakać tak jak wtedy, gdy nie chciałaś mi spoilerować 40 rozdziału *sniff sniff* swoją drogą... dalej czuję niedosyt! *Naff płaczek ;___;*
    "- Wkraczasz na święty teren- mruknęła Naff, mieszając w garnku zupę jarzynową" - TAAAAAAAK! Kuchnia to święty teren! Miejsce tylko i wyłącznie władczych pomidorków >D! Jak przekroczysz linię to będzie BUM! I garnek zupy wyląduje na podłodze! Ohohoho!
    ŁAPKI. ASTLEY POWIEDZIAŁ... ŁAPKI!!!!!!!!! ŁAPKIIIIIII! AHAHAHA! *lata po pokoju taka szcżęśliwa* you set me on fiiireee~! *wyje*
    Naff, ty wścibska gospodyni >D huehueheu. Za dużo wie! Na stos za czary! *wtf jakie czary*. Co do wylewania zupy... Naff nie dość, że mistrz kuchni to jeszcze burdelowiec kuchenny! *burdelowiec kuchenny? To znaczy, że dziwki kuchenne też tam są ;___;? Nie! NIE SŁUCHAJ NAFFA!*
    "- Przygarnęłaś mnie do siebie i udzieliłaś pomocy. Ale zrozum, że takie sekrety nie są dla obcych" - r-really ;___;? *brołken hart*. Ale my się nie poddawamy! Jeszcze rozpalimy ogień miłości i żadne sekrety nie będą nam obce >D! nam? Fuck. Są dwie Naff. Jest ze mną źle :o.
    No, ten fragment z domestosem to ja widziałam ohoho XD! Ale dlaczego nie widziałam dalszej części ;___;? Królik! Zatajasz przede mną fragmenty, to booooliiiii! Zobaczysz, odwdzięczę się tym samym huehue XD.
    "- Porównujesz mnie do tego nędznego owoco- warzywa?- Oburzyła się Naff.- Nienawidzę pomidorów całym swoim serduszkiem. Są okropne." - TAAAAAAAAAAK! NA POCHYBEL POMIDOROM! WYPAD Z ZIEMI! WYPAD Z MIELONEGO! I nawet nie dotykajcie planety Naffliczka, bo grubo pożałujecie! Wystarczy, ze chodzą tam już króliczki kradnące grzejniki! *a może je przemycają z Ikei? Kto je wie!*. Pomidory to zło! Mogłabym nawet napisać rapowy dis na pomidory!

    "Hejcę pomidory, bo pomidory to potwory!
    W Biedronce, Lidlu, Tesco są ich pełne wory!
    Chcą mi wmówić w mieście, że otwierają pory!
    Ale niecne i niesmaczne są te pomidory!"

    Eee... Coś nie wyszlo. Za mało rymów na "-ory"!
    "- Nie kłam, Pomidorku" - zapisać, zapamiętać, obrobić w ramkę: Astley po raz pierwszy nazwał Naff pomidorkiem! Rozdział 26, 8 lutego 2015 roku! hueheu.
    JA WIEM! Rozszyfrowałam cię! Czy ty czegoś w trakcie nie dopisywałaś XD?!?! Czy może czytałaś w moich myślach, bo nagle widzę, że Naff jest zazdrosna o Lucy! TAK JEST! TAK JEST! O mój Boże ;___;
    "- Tylko dziewczyny starają się ogarnąć mój nieskończony umysł!- jęknęła i wyciągnęła z szafki domestosa. Odwróciła się plecami do Astleya i przytuliła się do detergentu.- Domestosie, jesteśmy tylko my!" - Nooo, całe szczęście Cleo rzeczywiście potrafiła ogarnąć mój umysł na żywo i nawet spędziła ze mną noc. Nic jej się chyba nie stało, wyglądała dosyć zdrowo XDD! Abby też nie narzekała! Teraz Królik musi ogarnąć mój umysł na żywo! A domestos... domestos mój ukochany ;___;! Brałabym!
    Te ciosy w twarz to do mnie pasują! Jestem takim mały brutalem! *wystarczy spytać pogryzionego i pokopanego Arusia z tysiącem siniaków i ran po Naffie*
    Zegar w kształcie kooooooozyyyyyyyy! >D Grażyna! KOPĘ LAT! *i w tle magic trio!*

    OdpowiedzUsuń
  2. *PRZERWA NA REKLAMĘ*
    Narrator: Męczą cię sadyści? *w tle Ithiel w raz z Levenem hueheu* męczą cię mordercze pomidory? *Naff z tasakiem w tle* a może marynowane grzyby nie dadzą ci spać? *grzybki wiercące dziury w ścianie, bo remont* Już dziś, wezwij Kozę Grażynę i jej zespół!
    *Wielkie JEBUT! i świetlisty napis: MAGIC TRIO, w tle reflektory, ludzie wrzeszczą, a na scenie Mścisław, Grażyna i Esutachy w pelerynkach, wręcz lśnią!*
    Narrator: Pomidory i grzyby nie wygrają! *BUM!*

    Ta końcowa rozmowa Naffstleya jest jedną z moich ulubionych. Znam ją na pamięć huehheu >D *tak bardzo gwałci zawsze podczas podróży naffstleye*
    A więc Rose powiadasz... musi grac na jakimś instrumencie, bo całe rodzeństwo ma typowo artystyczne uzdolnienia! As *SPOILER?*, Lucy rysuje, a Rose musi na czymś grać! Skrzypki może? Bo na pianinie będzie grał *SPOILER*. Może będą tworzyć niezły duet?! Rose i... *SPOILER* Roslake! XD *UPS. SPOILER* Ej. Różane jezioro! AHAHAHA! Tak bardzo >D. Tylko... to była zaskakująca i trochu dziwna wstawka w trakcie innych wydarzeń :o. No, chyba, że niedługo poznamy Rose~!

    Lucy i jej zdecydowanie, po czym nagła zmiana XD! Lubiem to!
    Naffliczki w pralce? *dlaczego widzę sorciowe dzieci upychające tam Sorena?!*. W sumie to Naffliczki zmieszczą się wszędzie. Nawet w mikrofalówce. Wystarczy, że trochę się potną. POTNĄ?! *AAAAA! Za dużo sadystów!*
    "- Czy ktoś powiedział lodówka?" - Naffliczówka! BADUM TSSS! Przybyli prawdziwi bohaterowie! O matko! Królik! My kiedyś byłyśmy czarodziejkami ... I... Ichin... jak to szło XD? Ichimint? *zamysł* I pomyśleć, że gdyby nie ten pamiętny konkurs, to Jeźdźcy mogliby nie istnieć :o.
    "Wyglądały, jakby właśnie wróciły z bitwy pod Grunwaldem" - ale jak to tak?! Rzeczywiście byłyśmy pod Grunwaldem?! No, to nad głowami musialy nam jeździć tramwaje i autobusy! Ale niefajnie! Mam klaustrofobię ;___; zawsze uciekam z tunelu pod Grunwaldem! W ogóle to mnie tam atakują z ulotkami, a ja robię rach ciach ciach i znikam w dymie niczym prawdziwy ninja! >D *jedzie windą*
    "- Ja przygarnęłam bezdomnego kotka- wyjąkała dziewczyna, czerwieniąc się" - dobre wyjście z sytuacji! W końcu Astley to taki kociak hiihihihihihi~ huhuhhu~ huehheu~ *nerwowy śmiech*
    "- Króla debilów!" - hueheuhe, ja tak bardzo lubię Rain XD *zazdrosna jak pomyśli, że mogła się kiedyś spiknąć z Astleyem ;___;*
    "- Nie wiedziałam, że nazwa "Bombowy ser" jest prawdziwa!" - eksplodujące kanapki rozwaliły mi mózg XDDD ahahaha! *leży na podłodze i tarza się ze śmiechu niczym Leven, głupawka, głupawka, głupawka* Ohohoho! Bombowy ser i reakcja chemiczna sera razem z domestosem! I te kłótnie Naffliczka ;___;!
    DO DZIEŁA, JEŹDŹCY CHAOSU! >D Będzie jatka, będzie krew, będą psychopatyczne Naffliczki! YAHOOOOO! >DDDD *taka naładowana pozytywną energią po rozdziale hueuhe*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem!
    Co jest najważniejsze dla faceta? Jedzenie, of course. Dobrze, że Naff szykuje, bo jest pewność, że będzie zjadliwe.
    [CZAS NA REKLAMĘ]
    Narrator: Nie masz gdzie się stołować?
    *pojawia się Astley i kiwa głową*
    Narrator: Wiecznie chodzisz głodny, a kaloryfer na twojej klacie powoli odkrywa schowane żebra?
    *Astley ponownie kiwa głową*
    Narrator: Już nigdy więcej, koniec z tym! Wpadaj do Naffa na jej kotlety! Pyszne, domowe obiady w cenie całusa! Spróbuj już dzisiaj!
    *pojawia się Cleo z sałatką z ogórków* : Polecam, Cleo M. Cullen
    [KONIEC REKLAMY]
    God, mój mózg także przeszedł pranie i wyrywa się do NaffTV. Apokalipsa jest blisko.
    Wracam do treści.

    Naff i kuchnia. Dla mnie to już prawie synonimy. W dobrym znaczeniu ;)
    Dialogi tak bardzo, tak ich wiele, że mam dość.

    Okay, przerwałam na chwilę, by dobić z Rozważną do dwóch nowych stron dzisiaj. Jestem na siódmej 58 rozdziału. I'm porud of myself so much :3

    Wracam po raz kolejny.
    " - W takim razie musimy się poznać!- Postanowiła gospodyni, zdejmując fartuch z wizerunkiem Hello Kitty.- Mam nadzieję, że lubisz wieczorki zapoznawcze?" - czy ja już wspominałam, że uwielbiam postać Naff w tym opowiadaniu? Nie? No to to piszę - uwielbiam postać Naff w tym opowiadaniu. Bo odpowiada realnej postaci. <3
    " - Musiałeś być słodki jako dziecko.- Stwierdziła, a na jej twarzy pojawił się błogi uśmiech." - to brzmi, jakby Naff była pedofilem. Wait. Sama tak o sobie mówi. Okay, już nie wnikam :3
    " - Doceniam cię na swój sposób- westchnął Astley." - aww *__*
    "- Nie sądzisz, że coś się należy?- Wskazała na swój policzek.
    - Byłbym zapomniał.- Na twarzy Astleya pojawił się łobuzerski uśmiech, kiedy pochylił się w stronę Naff. Chwycił jej policzki i rozciągnął je mocno, śmiejąc się pod nosem."- spodziewałam się tego, ale i tak się uśmiechnęłam. Nie dla ciebie te usta, Naff, nie dla ciebie. Jeszcze. Huehuehue.
    " Nie jesteś zły. Nie potrafisz zranić siostry!- Zamilkła na chwilę, po czym wybuchnęła ze zdwojoną siłą.- Jestem zazdrosna!" - bo niby jest o co, taaa...
    "Tylko dziewczyny starają się ogarnąć mój nieskończony umysł!" - dobrze napisane. "Starają się". Ale próby nie oznaczają zwycięstwa, hej.
    " - Więc pójdę już- mruknął pod nosem, ale gospodyni zatrzymała go i popchnęła na krzesło, wyjmując z kieszeni taśmę i przywiązując nią Astleya do krzesła." - Naff-sadystka się objawia, yeah!

    "- Jesteś wariatką- burknął, spoglądając na nią krzywo.
    - A ty jesteś psychopatą i nie narzekam!- prychnęła Naff.
    - Bo lubisz psychopatów- odpowiedział z uśmiechem.- Lubisz mnie.
    - A ty mnie lubisz?- spytała z nadzieją, a jej oczy zaiskrzyły się.
    - Nie." - to jeden z najlepszych dialogów tego rozdziałów! <3 <3 <3

    " - A lubisz pomidory?- spytała z nadzieją.
    Astley przewrócił oczami.
    - Tak- burknął.
    - Więc mnie także lubisz!" - Naff 1:0 Astley

    Hej no! Czo to? Koniec części z Naffstley'em? Ale dlaczego? No tak, czas, by znaleźć Królika. Biedny sam w krzakach. To takie smutne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy mnie się dobrze wydaje, że Rose jest siostrą Astleya i Lucy? Wydaje mi się, tak?
      " - Czy ktoś powiedział lodówka?" - to już wiem, jakie jest magiczne zaklęcie na przywołanie Królika i Naff. Wypróbuję we Wrocławiu :3
      "spytała Czyścicielka, upijając łyk ulubionej herbaty. Dziś zrobiła ją sama, nie mogła więc mieć pretensji do do sposobu jej parzenia." - no i wreszcie mam dobrą, nie za mocną herbatę pozbawioną śmierci w postaci wodnych rodników. Zacieszam :3
      Cześć, Rain! Tylko unikaj Sally, nie chcemy kolejnej słownej wojny.
      Bombowy ser + domestos = popis głupoty w wykonaniu Naffliczka! Oscara im!
      " - A więc, Jeźdźcy Chaosu.- Cleo wstała i spojrzała na towarzyszki, po czym dodała:- Rozpoczynamy rewolucję?" - ach, to do mnie należą te słowa. Cóż za zaszczyt. Dziękuję! <3

      Świetny, przyjemny rozdział, który czyta się z uśmiechem na ustach. Komizm, sarkazm i płacz mieszają się i tworzą ciekawą całość. Chcem więcej! Choć to może skutkować kolejnymi suchymi reklamami w moim wykonaniu.

      Czekam na nn ^^
      P.S. Taa, po raz drugi blogger stwierdził, że mój komentarz jest za długi. Do diabła z tobą, bloggerze. Lucek, zabieraj ode mnie ten pomiot!

      Usuń
    2. A i zapomniałam.

      DUP!

      Dziękuję, dobranoc :3

      Usuń
    3. REKLAMY UZALEŻNIAJĄ XDD~! Aahahah. Też uważam, że Królik dobrze mnie odzwierciedlił w tym opowiadaniu XD! Normalnie jakby rozczytała moją duszę huehue. CIII! USTA ASTLEYA BĘDĄ NAFFA! KIEDYŚ. Bardzo kiedyś ;____;
      W ogóle to przeczytałam cleosiowy komentarz i zmadował mi dzień XD! Królikowi pewnie też zmaduje jak wróci do domu ze szkoły XD! Badum tsss! To co, chcecie pracować w NaffTV >D? Ale coś czuję, że to będzie najbardziej hejcony program, bo zawiera same reklamy XD!

      Usuń
    4. Ja chętnie przyjmę propozycję pracy w NaffTV! Ale nie mam zbytnio pomysłów na reklamy, raz mnie tylko wzięło. Ale to dopiero początek ^_^ Najpierw muszę skończyć rozdział.

      Usuń
  4. Cześć, przepraszam że jeszcze nie przeczytałam tego rozdziału, ale jestem dopiero pod koniec I części, także powoli dobijam do towarzystwa :D No i miałam przypomnieć o rozdziale nowym. Jest wzmianka o kotlecie X'D (Już widzę to obrzydzenie na twarzy Emila)
    Tak tylko mówię, strasznie mi się podoba Twoje opowiadanie, zwłaszcza Lucek i Emilka :P

    OdpowiedzUsuń

"- Ile to psychopatów można dziś spotkać na ulicach."

Każdy komentarz mnie motywuje, więc za każdy z osobna dziękuję! ^_____^